Lot niestety nie byl zbyt przyjemny. Przestrzen byla chyba niestety dostosowana do zoltych ludzi, jedzenie zreszta tez....Na lotnisku w HK Lenin zostal zaatakowany termomentrem w ucho przez sluzby sanitarne :) Powod nie do konca znany. Obylo sie bez kwarantanny.
Do hostelu trafilismy mocno sredniego. Babsko zarzadzajace tym przybytkiem dalo nam pokoj 3, a de facto 2 osobowy przysiegajac, ze jutro dostaniemy mniejszy (to nie pomylka:). No coz, to tylko 2 noce, damy rade. Sam HK jest tyglem narodowosciowym z przewaga wiadomo jakiej rasy. Mnostwo neonow, wszedzie gwar, halas i czesto smrod roznoszacy sie z okolicznych barow itp. W porownaniu do mainland china to i tak jest wyjatkowo czysto, pewnie przez wszechobecne zakazy tego i owego. Mimo poznego przylotu udalo sie zwiedzic polnocne nabrzeze i okolice naszej kwatery. View na dzielnice biznesowa robi duze wrazenie. Zdjec niestety nie da sie teraz wrzucic, bo zapomnielismy kabla :/