Dzisiejszy dzien uplynal pod znakiem rajdu po dzielnicy finansowej glownie. Niestety na 88 pietro Internat. Fin. Centre nie da sie dostac, ale z pomoca lonely planet uzylismy fortelu polegajacego na ujawnieniu checi poznania historii dolara HK w Monetary Authority cos tam na 55 pietrze :) Udalo sie, widoki bardzo fajne, a i co nieco o historii polimerowej dziesieciodolarowki mozna poczytac.
Okazalo sie to byc tylko niesmiale preludium do widokow z pewnej gory, ktorej nazwy jakos nikt nie zapamietal :) W kazdym razie pogoda byla swietna i spora czesc HK miescila sie w obiektyw. A propos pogody. Oczywiscie wychodzimy na dziwakow, bo tutaj jest tylko niecale 30 stopni i miejscowi chodza w kurtkach, a my raczej plazowo :)
Co do zarcia, jest raczej kiepskie i drogie. Drogie, w porownaniu do dalszych miejsc na naszej mapie podrozy. Dzis wieczor zamierzamy poskromic duriana. W sklepie probowalismy wybrac na wlasna reke, ale baba stwierdzila, ze malo smierdzi i dala nam innego :)
Uwaga dla Stompera: MOZNA PIC PIWO NA ULICY :DD
Spotkalismy rowniez hindusa z Londynu, ktory dosyc dobrze znal polski, a wlasciwie kilka slow. Zgadnijcie jakie to slowa :)
Jutro wybieramy sie na wzgorze z jakims siedzacym budda. Podobno fajne, zobaczymy. Wczesnym popoludniem planujemy odplynac promem do nieodleglego Makao i tam zamelinowac sie na jedna noc, a potem do Kantonu.
Podsumowujac, Hong Kong na dluzsza mete wydaje sie byc bardzo meczacy, z naszej wiedzy wynika, ze moze to byc pewna namiastka Singapuru, na ktory po 2 dniach tutaj juz sobie tak zebow nie ostrzymy :)