Wyjazd do Hoi An oczywiscie nie mogl sie odbyc normalnie. Najpierw babka na bilecie nam zmienila g. wyjazdu z 9.30 na 8.30, aby wyjechac o...9.20. W miedzyczasie trafilismy na korek na gorskiej drodze, ktory dodatkowo nas opoznil....I tak przed 14 wyladowalismy w Hoi An. Miasto jest male, bardzo blisko Morza Pld.-Chinskiego (5 km do plazy) z zaglebiem krawcow, mnostwem palm, kaktusow. Ma tez swoja wade. Prad jest w miescie tylko od 14 do 4 rano. Teoretycznie. Miejscowy sprzedal mi newsa, ze i tak jest dobrze, bo ostatnio 3 dni z rzedu nie bylo. W Hue 1 nocy tez nam wylaczyli prad :)) Samo negocjowanie ceny tez ciekawe. Ten sam dziad powiedzial, ze pokoj za 10USD po czym druga baba upierala sie, ze 12. Jak jej powiedzielismy, zeby poszla po dziada, a sama w cholere, to dziad przyszedl, spytal sie skad jestesmy, cos o Papiezu pogadal i dal pokoj za dyche :))
Dzis udamy sie na zwiedzanie tego niewielkiego miasta, a jutro chcemy powtorzyc rajdy skuterowe, tym razem do ruin My Son oraz na pobliska plaze. Byc moze juz jutro z Hoi An wyjedziemy, bo autobus do Nha Thrang jest (teoretycznie) o 18, a skoro Hoi An jest mniejsze od Hue to jedna noc moze w zupelnosci wystarczyc.
I faktycznie wystarczylo. Przez kilka godzin lazilismy po starym miescie i jego okolicach i wlasciwie to starcza na zwiedzenie tego miasteczka, ktore jest pelne bialych turystow. Wlasnie spod biurka wybiegl karaluch wielkosci kciuka, obsluga hostelu nie przejela sie za bardzo :)) Jutro o 7 rano maja nadjechac nasze skuterki i zasuwamy do My Son odleglego o 45 km. Natomiast ok. 12 odbieramy nasze garnitury szyte na miare :)) Tzn. Lenin i Marcin odbieraja, ja tylko odbieram wypasiona marynarke. Za calosc dalismy 200USD. Garnitur Lenina ma byc z kaszmiru, a Marcina z lnu. Zobaczymy z czego faktycznie bedzie. Aczkolwiek krawca do ktorego zawitalismy polecalo kilku bialych, w tym jeden ktory kupil 14 koszul i 4 garnitury (!).
Jutro o 17 (czyt. 18 plus minus 1,5h) mamy autobus do Nha Thrang, ktory jest najwiekszym i najbardziej znanym wietnamskim kurortem morskim z calym przekrojem sportow morskich, wszelkimi owocami morza, plazami etc.
P.S. W Hoi An maja bardzo dobra miejscowa specjalnosc, czyli Cao Lai. Sa to nudle z plastrami wieprzowiny, duza iloscia warzyw i ziol (m.in. mieta), jakims zapiekanym waflem miejscowym i spora iloscia zalewy (lekko kwasnej). Calosc jest bardzo smaczna i tania (ok. 20 000 VND, czyli 1,1USD), aczkolwiek nie jest tego jakas ogromna ilosc.