Do Angkoru udalismy sie na wschod slonca. O 5 rano czekal na nas nasz tuk tuk, a kierowca w hostelu byl juz o 4 jak sie okazalo.
Po kupnie 3-dniowego ticketu za 40USD udalismy sie na plac przed glowna swiatynia. Wschod byl...fajny, ale nic niesamowitego razej. Byc moze dlatego, ze Slonce wynurzylo sie gdzies z boku, niemalze z lasu, a nie znad samej swiatyni. Do tego mnostwo ludzi i...tabuny much doprowadzajacych wszystkich do szalenstwa.
Po zwiedzeniu glownego kompleksu, ktory sam w sobie robi duze wrazenie udalismy sie na sniadanie i do Angkor Thom. Angkor Thom jest jedna z bardziej znanych swiatyn w Angkorze i jest naprawde piekny, tyle ze grasowaly tam wycieczki Japonczykow, ktorzy przy byle okazji dra ryja na caly regulator.
Nastepnie udalismy sie do 3 pomniejszych swiatyn, nieustannie atakowani przez dzieci chcace nam sprzedac doslownie wszystko. Brakowalo tylko kalasznikowa. 3 swiatynia zasluguje na uwage. Nigdy nie zostala dokonczona, a kamienie zwozono na sloniach z gory odleglej o 50km. Niestety, przy samym koncu budowy w swiatynie pierdyknal piorun i krol uznal to za zly znak i zarzucono budowe. Moze to i dobrze, bo do samego szczytu prowadza dluuuugie i horrendalnie strome schody.
Po 13 udalismy sie do hotelu, poniewaz skwar zrobil sie niesamowity. Nawet nasz driver sie caly spocil, a jak poci sie miejscowy to jest to bardzo zly znak :))
Z rzeczy technicznych martwia nas ceny biletow. Wszedzie mozna kupic ticket na autobus do 4000 wysp w Laosie, a dokladnie do Don Det, ale niestety przyjemnosc ta kosztuje minimum 33 USD, co daje prawie cene za ktora przejechalismy caly Wietnam. No coz, w Kambodzy nie ma panstwowych PKS i przewozow kolejowych, wiec jak ktos ma autokar to zdziera ile moze...
P.S. Tradycyjnie na http://picasaweb.google.com/sebwaw pojawila sie nowa porcja zdjec.