Geoblog.pl    indochina2010    Podróże    Hong Kong-Macau-Płd. Chiny-Wietnam-Kambodża-Laos-Tajlandia-Malezja-Singapur    Podroz
Zwiń mapę
2010
19
maj

Podroz

 
Laos
Laos, Don Không
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13996 km
 
Praktycznie przez caly dzien przetaczalismy sie do Laosu i na wyspe Don Khong zajechalismy dopiero pod wieczor, ale sama podroz byla pelna wrazen...

Zgodnie z umowa przed 5 rano wyszlismy przed hostel, pod ktory mial podjechac pick-up do autokaru. Koles przyjechal ponad pol godziny spozniony, nie przepraszajac, niczego nie tlumaczac. W miedzyczasie Marcin z Leninem pognali do biura, ktore oczywiscie bylo zamkniete, a goscie z hostelu odmowili zadzwonienia na numer, ktory nam babka z biura dala (mendy). No ale coz, dotarlismy do autokaru, ktory z pozoru wygladal jak kompletny zlom. W srodku nie bylo jednak tak najgorzej. Poza tym, ze do srodka Khmery upchnely wiekszosc plecakow. To jednak dopiero byl poczatek. Krotko po odjezdzie zajechalismy pod hostel, z ktorego wytoczylo sie...ponad 10 osob z bagazami, a w autokarze 3 wolne miejsca. Khmerzy cos zamieszali, pare osob wysadzili, pare wsadzili i pojechalismy :))

W okolicy Phnom Penh okazalo sie, ze trzeba zmienic autokar, na wiekszy i z klima. Wybuchlo spore zamieszanie znowu, bo nikt nei wiedzial co z bagazami. Jak pewien sympatyczny starszy Grek spytal sie niby-przewodnika co z bagazami, ten odpowiedzial, ze on to wlasciwie nie ma z biurem nic wspolnego, a jest w autokarze dlatego, ze kierowca nie gada po angielsku, a bagaze to chyba trzeba samemu przeniesc :))

Mimo tych perypetii w miare sprawnie dotarlismy do granicy z Laosem. Granica to zbyt duze slowo. Po jednej stronie buda z kambodzanskimi oszustami (od kazdego wyludzaja 1USD "oplaty"). Po drugiej stronie buda z laotanskimi oszustami (w pierwszym okienku placi sie za wize plus 1 USD lapowki, a nastepnie w 2 okienku dostaje sie arrival card i placi...rowniez 1USD lapowki, banda kretaczy). Przejscie jest w srodku w lasu i wyglada dosyc osobliwie. Szczegolnie "kwarantanna", ktora jest po prostu parasolem i krzeselkiem :)) Na dodatek, w miedzyczasie ni z tego ni z owego przy naszym autokarze zjawilo sie 2 obywateli Kamerunu. Biorac pod uwage spotkanie chinskiego Polaka, nie bylismy juz tym mocno zaskoczeni :)

Nowy przewodnik stwierdzil, ze zeby dotrzec na wyspe Don Det trzeba wysiasc zaraz i zlapac lodke. Do Don Det jechalo pol autokaru. Owe pol autokaru wysiadlo i zaczal sie ciekawy eksperyment. Mianowicie, pewna biala krzykaczka zaczela wyklocac sie z przewodnikiem, zeby dal kase na lodke, a w ogole to ma bilet do Don Det i tam mamy jechac (po wodzie ?). Przewodnik spieszyl sie na przesiadke do Vientianu i byl juz bliski wybuchu. Cale towarzystwo mocno sie skolowalo. Nam wydawalo sie, ze powinnismy zostac, ale wszyscy zaczeli sie pakowac do autokaru z powrotem i nie chcielismy zostac sami in the middle of nowhere. W czasie wsiadania zerknalem na naszego khmerskiego pzrewodnika, ktoremu rece najpierw opadly, a potem ukryl w nich twarz i byl bliski zalamania nerwowego :)) Mina byla bezcenna :D

W koncu zajechalismy do...nie wiadomo czego :)) Wysadzili nas na skrzyzowaniu i kazali isc kilometr w strone rzeki do lodek na Don Khong. Tak tez zrobilismy. Jako ze bylo juz ciemno i zbieralo sie na burze, poszlismy dosyc szybko (to znaczy ja i Lenin, bo reszta na czele z Grekiem z walizeczka na kolkach szla jak slimaki). Na miejscu miejscowy "bosman" krzyknal 2 USD od lebka i ani grama mniej. Za transport lodka zywcem wyjeta z filmow o wojnie w Wietnamie, taka mala, chybotliwa, zadaszona i nadzwyczaj pojemna. Nie mielismy wyjscia, zaplacalismy i w droge. Na wyspie szybko znalezlismy hostel. Nie bylo to trudne, bo infrastruktura turystyczna rozciaga sie na dlugosci mniej wiecej 500 m wzdluz Mekongu.

No i w ten sposob zawitalismy na slynne laotanskie 4000 thousand islands na Mekongu. Mial byc urokliwy Don Det, a wszyscy wyladowali na Don Khong :)) Na koniiec nalezy dodac, ze biala wiedzma, ktora spowodowala cale zamieszanie ostatecznie pojechala do Pakse, gdzie przewodnik pewnie ja utlukl :)) Wniosek tez jest oczywisty, nie nalezy isc za tlumem, po raz kolejny sie potwierdzilo...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (7)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
indochina2010
Sebastian Trojanowski
zwiedził 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 72 wpisy72 37 komentarzy37 385 zdjęć385 0 plików multimedialnych0