Pozne wstawanie staje sie powoli norma. Ja niestety wstalem jeszcze pozniej, bo sie kiepsko czulem i Marcin z Leninem sami popedzili do kompleksu Grand Palace. Mi po ogarnieciu sie udalo sie zwiedzic zaledwie swiatynie Wat Pho z wielkim lezacym, niespodzianka, budda w srodku. To sa nasze ostatnie spotkania z lezacymi, stojacymi, biegajacymi i piszacymi wiersze buddami podczas tego wyjazdu. I dobrze :))
Warto dodac pare slow o "infrastrukturze turystycznej" w Bangkoku. Generalnie, tuk tukowcy i taksiarze to zlodzieje i oszusci. Losowo wybrany tuk tuk na 90% bedzie chcial za free, 10 lub 20 THB zawiezc tam gdzie tylko dusza zapragnie. Oprocz tego jest story, ze wystarczy pojechac do jakiegos sklepu (garnitury lub kamienie), zeby dostal talon na paliwo, bo on jest rzadowym tuk tukiem. Guzik prawda, banda zlodzieji i naciagaczy. Takie cos to tylko strata czasu, bo jest mala szansa na to, ze dojedzie sie chociaz w 1 miejsce, ktore sie chce. Oprocz tego przy kazdej atrakcji turystycznej lub oficjalnych rzadowych punktach turystycznych czaja sie matoly, ktore twierdza ze cos tam jest zamkniete. Sa wyjatkowo natarczywi i bezczelni. Jak sie skapna, ze ma sie ich w dupie to odchodza krzyczac "fuck off" :)) Tylko w ryja dac takiemu, ale nie wiadomo czy kilku innych nie wyskoczy zza krzakow...