Z samego rana zerwalem sie predko, zeby zdazyc zobaczyc jeszcze kompleks palacowy. Zdazylem na samo otwarcie, mijajac po drodze kilka kanalii twierdzacych, ze palac zamkniety. Tym razem sie z nimi nie patyczkowalem, kilka dosadnych bluzgow w ich strone uspokoilo ich. Zaden sie tym zbytnio nie przejal, wiec pewnie czesto to slysza. No coz, kanciarzy nalezy traktowac tak jak na to zasluguja.
W kazdym razie same palace i swiatynie krolewskie sa bardzo ladne i bije od nich bogactwo i blichtr. Niestety, calosc sprawia wrazenie jakby magazynu dla swiatyn, poniewaz wszystko jest bardzo gesto rozlokowane w samym kompleksie. Dodatkowym minusem jest cena biletu- 350 THB. Raczej nieco zawyzona, biorac pod uwage, ze chyba zawsze jedna z glownych swiatyn jest w remoncie, a do wielu budynkow nie mozna wejsc. Tak czy owak, warto sie tam przejsc, poniewaz na naszej trasie jest to na razie najbardziej imponujacy kompleks swiatynno-palacowy. Poza tym, tam przynajmniej nie wpuszczaja tych nedznych naganiaczy, wiec jest chwila spokoju :)
O 18 mamy pick up spod hostelu i nocny autobus do Phuket (350 THB). W Phuket nocowac nie bedzimy, tylko spedzimy tam dzien i udamy sie na Ko Phi Phi.