Dzis dla odmiany mielismy powazny dylemat. Musielismy wybierac miedzy opalaniem sie na plazy, kapiela w morzu lub kapiela w basenie. Zdecydowalismy sie na kompromis i sprobowalismy kazdego :D A tak na powaznie, to ja sie znowu spalilem (ktory to juz raz ?) i raczylismy sie owocowymi shake´ami w basenie (za piwo licza tu sobie jak za zboze- 100THB w barze !). Wieczorem kontynuowalismy wczorajsza wojne z karaluchem w lazience. Wczoraj przeprowadzily mini-inwazje na nasza lazienke pod postacia 2 utuczonych karalachow. Jeden zostal potraktowany straszliwa bronia-parasolka. Drugi niestety uciekl, ale dzisiaj powrocil i...znowu uciekl. Oczekujemy kolejnej napasci, jestesmy w pogotowiu :)) Na dodatek, wieczorem do lazienki wparowala nam jaszczurka i zaczela sie drzec jak jakies ptaszysko. Udalo sie bestie wykurzyc. Mamy nadzieje, ze zadnych innych tego typu niespodzianek juz nie bedzie.